niedziela, 13 maja 2012

bezsenność...


Za oknem świat spowity śnieżnobiałym puchem, tak czysty i śliczny, cichy i spokojny w ciemności spowity blaskiem księżyca okryty do snu nastraja... 

Lecz zamiast snu płyną łzy muskając policzki znikają gdzieś pozostawiając ból jakby z serca wyrwane były.


Pytam dlaczego, dlaczego nie dają mi spać, paląc me serce co mogą mi w ten sposób dać?


Przecież ja wszystko już mam, co z tego, że jestem sam, może po prostu kocham taki stan...


Szkoda, że to nie jest prawdą...


I nie zasnę spokojnie dopóki nie pokaże mi Ciebie ten świat...


Jak długo jeszcze będzie trwał ten pat?

Jak długo...

To co Tobie mogę dać...

Mogę dać Ci gwiazdkę z nieba, nazwać twoim imieniem, 

Mogę moje serce skruszone, jeśli chcesz poskładać je, 

Anioła mojego stróża Tobie oddać mogę, by strzegł Cie kiedy ja zawiodę, 


Mogę stać się skałą by Cie chronić i delikatnym pluszakiem gdy zechcesz się do mnie przytulić,


Ja po prostu będę przy Tobie i dla Ciebie,


Ale proszę Cie bądź ze mną 


Nie obok mnie 

Kolejny dzień...


Zadzwonił rano budzik... ciężko było wstać kiedy przed snem wciąż myśli się o Tobie.
Jeszcze Cie nie poznałem a już tęsknie każdego dnia, tak żałując, że nie mogę dzielić ich z Tobą.
Myślę co robisz, gdzie jesteś, widzę jak się uśmiechasz, czuję twój smutek, jakbyśmy znali się od zawsze tylko los nas rozdzielił i cierpliwie czekam aż znów połączy...
Ciężko czasem znaleźć słowa by wyrazić to co w sercu się gotuje, biednym, zranionym za każdym razem gdy na czucie się otwiera, ale i nie bez winy, potrafiło też zadać ból, może nieświadomie ale to nie ma znaczenia. Tak jak rycerz, wojownik gladiator na arenie, w mocnej zbroi i z ostrą bronią do walki staję nad przeciwnościami życia wiem, że pod tą osłoną delikatne serce się kryję, tak bezbronne w twej dłoni, czy schronisz je w swej piersi czy odrzucisz bym znów zbierał je z ziemi?


Gdyby tak wiedzieć każdego dnia, dla kogo wstajemy, pracujemy, żyjemy, kto o nas myśli, tęskni, czeka, będzie gdy wszyscy inni odejdą, komu można otrzeć łzy, schronić w swych ramionach, przed całym światem bronić, być witanym zawsze z uśmiechem na ustach i żegnanym ze smutkiem w oczach, móc mówić kocham wiedząc, że to prawdziwe, że cokolwiek się stanie my i tak będziemy razem tu i teraz, zawsze, każdego dnia jakby każdy był pierwszym i ostatnim...


A wieczorem, kiedy świat kładzie się spać, być przy Tobie i kochać tak jakby był to pierwszy i ostatni raz, nie z samego pożądania, lecz z głębokiej miłości, po czym czując spokojne bicie spełnionego serca wtulonego do mej piersi, gładząc opuszkami palców twoje plecki zasnąć będąc pewnym, że rano wciąż tu będziesz, że nie był to sen...